brzmiał dobrze, masę robiło się fajnie, fajnie rozmrażało się też moje ulubione ciasto francuskie. ale jak przyszło do nakładania farszu, rolowania i formowania strudla, nic już nie chciało być proste i fajne. generalnie strudel okazał się wtedy klapą i udało mi się jedynie uratować trochę farszu i zapiec w miniserniczki w osobnych foremkach.
minęło parę miesięcy. zdążyłam spełnić swoje marzenie o autentycznym topfenstrudlu u źródła, czyli w wiedniu, gdzie podaje się go z sosem waniliowym. a teraz zapowiedzieli się z krótką wizytą znajomi z wielkiego miasta, a ja miałam w lodówce ciasto francuskie oraz ochotę na twaróg. no więc postanowiłam spróbować jeszcze raz, pewna tego, że teraz już na pewno wiem, co zrobić, żeby wyszedł. no cóż.
mam wrażenie, że na zawijanie strudla trzeba mieć jakąś specjalną austriacką technikę. albo może austriackie ciasto francuskie jest jakieś inne. w moim wykonaniu wyglądało to tak, że ta ilość farszu (dość płynnego zresztą) była zdecydowanie za duża jak na możliwości polskiego ciasta francuskiego i wylewała się z niego z każdej możliwej strony. nawet kiedy ujęłam trochę (gotowa znów ratować miniserniczki), ciasto nijak nie chciało się skleić w zgrabny walec. w ogóle nic nie chciało się znaleźć na swoim miejscu. pozostało więc upiec to coś, tak jak było, na silikonowej stolnicy, która chociaż trochę trzymała je w ryzach pozwijana po bokach i próbować zrobić coś z nim już po upieczeniu.
dla zobrazowania rozmiaru niepowodzenia - prawdziwy topfenstrudel powinien wyglądać tak:
http://www.kroeswang.at |
mój w najlepszym razie wyglądał tak:
aby uratować cokolwiek (znajomi mieli pojawić się za pół godziny), musiałam ten zdeformowany strudel pokroić w kwadraty (no dobra, chciałam w kwadraty, ale wyszły wielokąty) i obficie przypudrować cukrem pudrem. w smaku bardzo dobre - delikatne nadzienie serowe z rodzynkami, słodkie i kremowe, w chrupiącym cieście. jeśli macie więc jakiś patent na zwijanie strudla, skorzystajcie z przepisu, może wam się uda, a ja będę wdzięczna za sugestie :-)
opakowanie ciasta francuskiego
450 g twarogu sernikowego
1/2 szklanki cukru
1/8 l gęstej śmietany
3 jajka (oddzielamy żółtka od białek)
małe opakowanie cukru waniliowego
100 g rodzynek
3 łyżki miękkiego masła
ucieramy masło z żółtkami (zostawiamy trochę żółtka do wysmarowania strudla przed pieczeniem - ja oczywiście o tym zapomniałam i smarowałam mlekiem). ucieramy z pozostałymi składnikami po kolei (ja najpierw dodałam cukru, potem śmietany, potem twarogu). na samym końcu dodajemy pianę ubitą z oddzielonych białek, delikatnie i powoli łącząc obie masy.
ciasto francuskie można odrobinę rozwałkować (ja to zawsze robię, bo mam wrażenie, że wtedy lepiej się dopieka, ale producent tego nie sugeruje). masę (moim zdaniem niecałą, ale nie mam pojęcia, jaką jej ilość) wykładamy na ciasto, zostawiając wolne brzegi, które będziemy mogli skleić. zwijamy strudel, który smarujemy żółtkiem (w wersji dla zapominalskich mlekiem) i przekładamy na tacę do pieczenia wyłożoną papierem. pieczemy w temperaturze 200 st. przez 25-30 minut.
wystudzić, posypać cukrem pudrem i pokroić - życzę, aby były to plastry zgrabnego walca :-)
Ciasto wygląda fajnie i z całą pewnością wyszło pyszne, ale z tego co w różnych miejscach można przeczytać ciasto na strudel (ten prawdziwy) nie jest ciastem francuskim, może na tym właśnie polega problem ze zwijaniem????
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
eee tam, ważne, że było pyszne :) i nie wyglądało aż tak źle !
OdpowiedzUsuńZapamiętam razem z Tobą ten przepis na bardzo dlugo;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za wszystkie słowa otuchy! następnym razem na topfenstrudel chyba znów udam się do wiednia, a w domu upiekę sernik na spodzie ciasteczkowym, który zawsze wychodzi ;-)
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem to strudel się robi z ciasta filo ;) Może warto masę rozłożyć nie z brzegu ciasta, a bardziej na środku, zawinąć kawałek ciasta, zamknąć boki i w ten sposób zrolować?
OdpowiedzUsuńPośmiałam się trochę (nie ze złośliwości, ale tak życzliwie, bo mi się przypomniało, jak robiłam roladę ze szpinakiem - porażka). Nie wiem, jakiego twarogu używałaś, ale po ostatnich naleśnikach (wyglądały jak Twój strudel) już wiem, że twaróg sernikowy się nie nadaje, twaróg w kostkach też nie, ricotta to porażka, trzeba kupować twaróg na wagę z bloku i mielić. Te sernikowe po prostu się rozpływają, są świetne do tortownicy, ale nie do zawijania. I do tego mielonego dodaje się wtedy śmietany, żeby nie był taki suchy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to pomoże w walce z upartym strudlem :)
wszystko się zgadza. a koleżanka podesłała do tego prawdziwą austriacką technikę zwijania strudla:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=h57uDUQoe1w&feature=endscreen
może za 500-nym razem wyjdzie ;-)
Do 3 razy sztuka!! Nie pddawaj się :)) Najważniejsze, że było bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuń