jakiś czas temu odwiedziłam kolegę mieszkającego wtedy w niemczech i jego dziewczyna przyrządziła na kolację kremową zupę marchwiowo-imbirową. obiecałam sobie wtedy, że też taką kiedyś zrobię, bo bardzo mi smakowała. od tamtego czasu minęło... niech policzę... 6 lat :-) ale lepiej późno niż wcale. poszukiwanie przepisu zaprowadziło mnie jedną z ulubionych stron. nie jest skomplikowany, a o tej porze roku marchewka to jedno z niewielu dobrych i świeżych warzyw.
wprowadziłam do przepisu kilka kosmetycznych zmian, np. podwoiłam ilość składników (lubię jadać zupę jako konkretny, oddzielny posiłek, więc moje porcje zwykle są większe) i dodałam dużo więcej bulionu niż oryginale (wolę krem mniej kremowy niż bardzo kremowy).
zupa (nie wiem, ile porcji, powiedzmy, że 4 porządne)
4 łyżki masła
duża cebula posiekana w kostkę
500 g marchwi obranej i pokrojonej w plastry
1 duża pietruszka obrana i pokrojona w plastry
2 łyżki startego imbiru
1 łyżka startej skórki pomarańczowej (więcej niż w oryginale)
1 litr wywaru z warzyw
jogurt do podania
sól i pieprz
rozpuścić masło w garnku na małym ogniu, dodać cebulę i gotować ok. 3
minut, aż lekko zmięknie. dodać marchew i pietruszkę, przykryć garnek i
gotować mieszając od czasu do czasu przez 15 minut, aż warzywa zmiękną.
dodać imbir, skórkę pomarańczową i wywar, zagotować. zmniejszyć ogień do
minimum i dusić pod przykryciem przez 30-35 minut. zdjąć z ognia,
zmiksować (ja używam ręcznego blendera), doprawić solą i pieprzem.
podawać z jogurtem (w oryginale jest śmietanka, ale ja rzadko używam,
wolę jogurt, bo dodatkowo zakwasza i dodaje smaku) i świeżo mielonym
pieprzem.
na początku nie wiedziałam, czy mi smakuje - jest słodka, lekko
pikantna, niezbyt słona, bo na samych warzywach. ale po kilku łyżkach
doszłam do wniosku, że jednak bardzo mi smakuje i z chęcią zjem więcej
(skończyłam leżąc i ledwie dysząc na kanapie). na drugi dzień zupa też
jest pyszna, trzeba jednak pamiętać, że gęstnieje przez noc - nie wiem,
jak to się dzieje, ale tym bardziej cieszę się, że dodałam więcej
wywaru.
Widać musiałaś dojrzeć do wykonania tej zupy.
OdpowiedzUsuńPyszna jest!