teraz postanowiłyśmy odtworzyć tamte ciasta. pod wieloma względami nam się udało, a nad pewnymi wciąż trzeba popracować. o wszystkim poniżej.
tarta na kruchym spodzie z kremem budyniowym (średnica ok. 23 cm)
ciasto kruche (olga)
30 dkg mąki
20 dkg masła
10 dkg cukru pudru
3 żółtka
składniki posiekać, zagnieść i schłodzić (ok. 30 minut w lodówce powinno już wystarczyć). wyłożyć do formy do tarty (jednak najlepiej sprawdzają się takie z wyciąganym dnem - żadna z nas się takiej jeszcze nie dorobiła, a to naprawdę ułatwia krojenie i nakładanie), nakłuwamy i pieczemy ok. 20 minut w 190 stopniach. ostudzić.
krem budyniowy (stąd, proporcje podwojone)
250 ml mleka
250 ml śmietany kremówki
2 laski wanilii
6 dużych żółtek
100 g cukru
30 g mąki pszennej
w garnuszku podgrzać mleko i śmietanę
kremówkę wraz z laskami wanilii (najlepiej rozciąć i wydłubać ziarenka, a potem dorzucić też same laski). zagotować, przykryć i pozostawić na 10 minut z dala od
palnika. po tym czasie usunąć laskę wanilii (np. przelewając krem przez sitko).
osobno utrzeć żółtka i cukier na jasny krem, pod koniec dodając mąkę.
masę z żółtek przelać do mleka,
zmiksować, by nie było grudek, następnie postawić z powrotem na palniku i
zagotować. pogotować około 2 minuty do zgęstnienia. odstawić z palnika,
przestudzić pod przykryciem z folii spożywczej (tak, aby folia dotykała masy - w ten sposób unikniemy kożucha na powierzchni).
na ostudzony spód wylać masę budyniową, chłodzić jeszcze przez jakiś czas, żeby masa była zimna. na koniec wykładamy owoce. w naszym przypadku były to truskawki, borówki, melon, kiwi - ilość, rodzaj i sposób ułożenia jest właściwie dowolny. ma być dużo, kolorowo i ładnie.
tarta na spodzie ciasteczkowym z masą z mascarpone, bitej śmietany i białej czekolady (średnica ok. 30 cm)
kruchy spód (ja)*
170 g pokruszonych na piasek (np. w malakserze) ciasteczek zbożowych
6 łyżek stopionego masła
pokruszone ciasteczka zmieszać z masłem. dno formy wyłożyć masą ciasteczkową. piec w temperaturze 180 st. przez ok 10 minut. wystudzić.
masa serowa**
500 g mascarpone
375 g śmietanki min. 30%
150 g białej czekolady
czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, ostudzić. śmietankę ubić na sztywno. połączyć delikatnie z rozmieszanym mascarpone. masę serową połączyć z czekoladą - najpierw kilka łyżek masy dodać do czekolady, a potem zmieszać całą resztę. schłodzić w lodówce.
na ostudzony spód wyłożyć masę serową. schłodzić. wyłożyć wybrane owoce - zasada jak w pierwszej tarcie - dużo, ładnie, kolorowo.
my na obydwie tarty zużyłyśmy 3 kiwi, 1 melona, 250 g borówek i ok. 500 g truskawek.
kilka komentarzy:
* zagadką pozostanie dla mnie, jak to jest, że tutaj ten spód wyszedł, a tym razem musiałyśmy robić dwa razy, a i tak się kruszył. nie biorę więc odpowiedzialności za proporcje :-) najlepiej użyć w tym przypadku własnych, sprawdzonych.
** zdecydowałyśmy się nie używać żelatyny, więc masa nie była bardzo ścięta. po schłodzeniu w lodówce daje się kroić i nie sprawia większych problemów, ale jeśli ktoś woli bardziej stałą konsystencję, powinien rozważyć dodatek żelatyny.
dobrze jest przygotować tarty dzień wcześniej i potrzymać przez noc w lodówce.
na sam koniec bonus, czyli jak zrobić glazurę, która ochroni owoce przed wysuszeniem i spowoduje, że całość będzie pięknie błyszczeć (najnowsze odkrycie olgi, nie ma jej na zdjęciach):
2 łyżeczki cukru
4 łyżeczki żelatyny
szklanka wrzątku
żelatynę rozpuścić w wodzie, dodać cukru. ostudzić, aż zacznie delikatnie tężeć i wtedy ostrożnie łyżeczką wyłożyć cieniutką warstwę na owoce.
Na sam widok cieknie ślinka;)
OdpowiedzUsuńSuper napisane. Musze tu zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuń