powoli wracam do życia. jeszcze nie jestem w pełnej formie, ale czego się nie robi dla maleńkiej córki-kluseczki; np. przez parę tygodni je się tylko gotowanego indyka z cukinią i marchewką, a do tego ryż. mniam.
ponieważ jednak zdania na temat diety matki karmiącej są bardzo podzielone, próbuję znaleźć złoty środek gdzieś pomiędzy "co z ciebie za matka, nie jedz nic oprócz kleiku ryżowego", a "zjedz ten bigos, najwyżej dziecko nie da ci spać w nocy". dzięki temu wiem, że na razie pizza z szynką, pomidorami, mozarellą i rukolą nie, ale za to maliny i biała czekolada tak.
ta tarta w oryginalnym przepisie miała być dyniowa (przepis wycięty dawno temu z jakiejś babskiej gazety) i ja bym taką zjadła, ale bałam się, że goście mogą to uznać za zbytnią ekstrawagancję. została więc tartą z malinami i białą czekoladą na śmiesznym spodzie z ciasta z dodatkiem mleka skondensowanego. sama nie wiem, czy jestem przekonana do tego pomysłu, bo wygląda średnio (jest dziwnie niewyrośnięty) i konsystencję ma taką se (dosyć twardy i w zasadzie lepiej gryźć go z ręki, niż po pańsku bawić się widelczykiem). w smaku jednak bardzo dobry, a jeden gość zjadł nawet prawie trzy kawałki, uznałam więc, że sukces był.
spód
3 jajka
10 dkg cukru pudru
250 ml mleka skondensowanego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
20 dkg mąki ziemniaczanej
2 łyżeczki soku z cytryny
25 dkg masła
polewa
200 g malin
100 g białej czekolady (bez 3 kostek)
przybranie
200 g malin
3 kostki białej czekolady
jajka utrzyj z cukrem pudrem, mąką i proszkiem do pieczenia. dodaj mleko, sok z cytryny, rozpuszczone masło, utrzyj. nie przejmuj się, jeśli masa wyjdzie dość rzadka. przełóż ją do natłuszczonej i wysypanej bułką tartą formy. piecz ok. 50 minut w 180 st.
rozpuść czekoladę w kąpieli wodnej. zmiksuj część malin przeznaczoną na polewę, dodaj przestudzoną białą czekoladę.
wystudzony spód posmaruj polewą i wyłóż resztę malin. posyp startymi na drobnej tarce trzema kostkami czekolady. zajadaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz