to się nie miało prawa udać - sernik zrobiony z tego, co akurat miałam w szafkach i lodówce. nie było tam ani jajek, ani śmietany, ani masła. było opakowanie twarogu, zapomniana galaretka morelowa oraz paczka mało słodkich herbatników zbożowych. a jednak - udało się i nawet było smaczne.
to sernik z gatunku "jest upał, nie chce mi się piec, ale mam ochotę na coś niezbyt słodkiego i zimnego z owocami". oczywiście pozostawia pole do popisu - można dodać do masy pokrojone owoce, albo wyłożyć je na wierzch i zalać jeszcze galaretką. ale cud pozostaje - sama masa jest idealnie ścięta, lekko kwaśna, pasuje idealnie do moreli.
zapraszam więc do pieczenia. yyy... schładzania :-)
100 g herbatników zbożowych
450 g twarogu sernikowego (niesłodzonego)
5 łyżek cukru pudru
1 galaretka morelowa
pół szklanki jogurtu naturalnego
galaretkę rozpuszczamy w szklance wody (połowa zalecanej ilości). zostawiamy do ostudzenia,
mieszając od czasu do czasu, żeby nie stężała.
ser ucieramy z cukrem pudrem przesianym przez sitko. dodajemy chłodną, płynną
galaretkę i jogurt, miksujemy na wolnych obrotach.
okrągłą formę z wyjmowanym dnem wyłożyć szczelnie folią aluminiową.
na spód ułożyć połamane z grubsza (nie zmiksowane na piasek)
herbatniki, na wierzch wylać masę serową. wstawić formę przykrytą
folią aluminiową na całą noc do lodówki. można oczywiście zrobić spód ciasteczkowy z masłem, ale ja, jak już wspominałam, masła nie miałam w lodówce, więc było bez.
po nocy w lodówce wyjmujemy, ostrożnie wyciągamy dno i odklejamy folię. sernik był robiony w niemiłosiernym upale, więc raczej nie ma się co bać, że ze względu na wysoką temperaturę może coś nie wyjść. smacznego :-)
nie no po kilku skurczach żołądka - ja to ciasto chyba zrobię!
OdpowiedzUsuńEEE, ale kombinatorstwo...
OdpowiedzUsuńLUBIĘ :)!