tym razem dekadenckie śniadanie do zrobienia zdecydowanie w weekend (chyba, że ktoś ma czas smażyć naleśniki o 6.47 - zazdraszczam).
na 3-4 porcje (6 naleśników)
naleśniki
1,5 szklanki mąki orkiszowej drobno mielonej (może być oczywiście zwykła biała pszenna)
1-1,5 szklanki mleka
1 łyżka syropu klonowego
2 łyżki soku pomarańczowego
2 jajka
1 łyżka oleju
sos
sok z całej pomarańczy (minus te dwie łyżki do ciasta naleśnikowego)
2 łyżki syropu klonowego
mały kawałek startego świeżego imbiru (ok 1 cm)
skórka otarta z 1 pomarańczy
2 łyżeczki masła
opcjonalnie łyżeczka ekstraktu waniliowego
3-4 łyżki uprażonych płatków migdałowych
mąkę, mleko i jajka miksujemy z syropem klonowym, sokiem pomarańczowym i olejem na gęste ciasto (trochę gęstsze niż zwykłe naleśniki). smażymy na teflonowej patelni na złoto z obu stron - mają być grubsze i mniejsze niż zwykłe naleśniki.
w rondelku roztapiamy masło, wlewamy sok pomarańczowy i syrop klonowy, dodajemy imbir, ekstrakt waniliowy i skórkę z pomarańczy. gotujemy kilka minut, aż sos zredukuje swoją objętość i zgęstnieje.
podajemy gorące, polane sosem i posypane płatkami migdałowymi. zjadamy w łóżku, a potem zasłaniamy rolety i idziemy spać dalej, w końcu jest weekend*
*zazdraszczam - moja opcja to: ścieramy rozmazany sos ze stolika do karmienia, próbujemy uratować od wyrzucenia do prania świeżo założoną bluzkę, jednak się nie udało, przebieramy się, sprzątamy ponownie i gdzieś po godzinie kuchnia w końcu przestaje wyglądać jak po przejściu huraganu. oddajemy dziecko babci i idziemy zamknąć się w toalecie, żeby chociaż chwilę odpocząć.
ten sos musi być pyszny :)
OdpowiedzUsuńjest! w sam raz na długi weekend :-)
Usuń