tygodnia kaszy jaglanej ciąg dalszy. dobrze, że paroova nie odmawia posłuszeństwa i pochłonęła dwa przecinek pięć kotlecika, na co patrzyliśmy z lekkim niedowierzaniem.
według przepisu, z którego korzystałam (aktualny numer luksusowego miesięcznika dla kobiet, ale wyrzuciłam rodzynki, bo jakoś mi nie pasowały), to jest porcja na 4-6 osób. nie wiem, co te osoby musiałyby zjeść na przystawkę, żeby się tym najeść, ale my zjedliśmy to we trójkę: małż., paroova i ja.
no dobrze, niech będzie, może taki mieliśmy apetyt: 4 porcje (ok 12 kotlecików)
1 szklanka kaszy jaglanej
3 szklanki wrzątku
1 duży por lub 2 małe
2 łyżki posiekanego koperku
2 jajka
sól i pieprz do smaku
1 łyżeczka oliwy i 1 łyżeczka masła
2 łyżki masła klarowanego
suchą kaszę wsyp do garnka i praż, do czasu, aż zacznie pachnieć. wtedy zalej ją wrzątkiem i zagotuj. zmniejsz płomień i gotuj do miękkości. wystudź.
pora dokładnie umyj i pokrój na cienkie plasterki. rozgrzej masło oliwę na patelni i smaż do przyrumienienia, często mieszając.
wymieszaj pora z kaszą, dosyp koperku, dodaj jajka, dopraw do smaku. z masy formuj niewielkie placuszki i smaż na klarowanym maśle do przyrumienienia z obu stron. odsącz z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.
podawaj od razu z tzatzikami (ogóry zetrzyj na tarce, wymieszaj z jogurtem naturalnym, dopraw solą, pieprzem, czosnkiem i sokiem z cytryny, ewentualnie dosłódź do smaku) i sałatą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz