miałam już kiedyś podejście do komosy w sałatce z ogórkiem. całkiem sympatyczny składnik, do którego miałam podobny stosunek, jak do kaszy jaglanej: jem, bo zdrowe, chociaż niewiele umiem z tego zrobić.
ostatnio trochę bardziej się do niej przekonuję, bo jednak jest mniej mdła niż hipsterska kasza jaglana, ale zacznijmy może od tego, że to w ogóle nie jest zboże. to wysokobiałkowa trawa, której jedzenie ma tyle dobroczynnych skutków dla zdrowia, że strach się bać. coś tam z jej składu powoduje również, że trzeba ją płukać przed gotowaniem, o czym oczywiście nie zawsze pamiętam. potem tylko trzymam kciuki, żeby nie całe danie przez to nie okazało się trujące.
przepis jest dziecioprzyjazny, zaakceptowany przez paroovę, ale trzeba przy tym nadmienić, że paroova nie lubi tego, co większość dzieci: parówek, dżemu i jajecznicy. także więc - na własną odpowiedzialność.
to jest bardzo duża ilość porcji, przynajmniej 6, a może nawet 8
250g komosy ryżowej (ja użyłam czerwonej, bo ładniej wygląda, ale jest jeszcze biała i czarna)
450g piersi z kurczaka
1 puszka drobnej białej fasoli
3 małe cukinie
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
3 łyżki oleju ryżowego
sól
do podania natka pietruszki
komosę płuczemy i gotujemy wg przepisu na opakowaniu.
kurczaka i cukinie kroimy w małą kostkę. rozgrzewamy olej na patelni i wrzucamy mięso. solimy lekko, smażymy kilka minut do zmiany koloru, zmniejszamy gaz i dusimy pod przykryciem 10-15 minut. dorzucamy cukinię i fasolę, przyprawiamy i dusimy jeszcze ok 10 minut.
jeśli dobrze ugotowaliśmy komosę, nie trzeba jej odcedzać - powinna wchłonąć całą wodę. wrzucamy ją na patelnię i mieszamy z mięsem oraz warzywami. przyprawiamy do smaku solą, jeśli jest to potrzebne.
podajemy posypane natką pietruszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz