mac and cheese to jest chyba jakiś narodowy sport amerykański, bo w każdym programie made in usa, w którym pojawiał się temat jedzenia i/lub gotowania, a który oglądałam przez długie miesiące nieruchawej ciąży, prędzej czy później pojawiało się to danie. na początku myślałam, że to jakiś skomplikowany przepis, przecież to niemożliwe, żeby chodziło po prostu o ugotowanie makaronu i zapieczenie go z serem. ale jednak.
kiedy szukałam zastosowania dla jednego i pół batata, które zostały mi po tej zapiekance, użyłam mojej najnowszej książki kucharskiej, od której jestem uzależniona (w kolejce do lekarza, przed zaśnięciem, w toalecie niemalże...) - pinterestu. większość postów pochodzi ze stron amerykańskich, więc tak o to znalazłam ciekawy przepis na batatowo-szpinakowy makaron z serem.
do smaku batatów wciąż jeszcze się nie przyzwyczaiłam, są bardzo słodkie i to w sposób, który przebija inne smaki, ale całe danie jest sympatyczne. wydaje mi się, że trzeba je jedynie mocniej doprawić, niż jest to sugerowane w oryginalnym przepisie, bo inaczej trąci mdlizną. proporcje też są trochę inne - jak ktoś mało jedzący, może być zaskoczony ilością porcji, bo my raczej lubimy podjeść (tak tak, dieta wciąż leży odłogiem).
4 całkiem spore porcje.
1,5 batata
3,5 szklanki pełnoziarnistego makaronu (penne albo inny krótki)
3 łyżki masła
3 łyżki mąki
3 ząbki czosnku
2 szklanki półtłustego mleka
2 szklanki drobno startego twardego sera (ja miałam pół na pół parmezan i pecorino)
2/3 opakowania mrożonego liściastego szpinaku (w oryginale dwie garście świeżego)
przyprawy do smaku: świeżo mielony pieprz, sól i gałka muszkatołowa
batata obrać i pokroić w drobną kostkę. zagotować wodę, wrzucić batata i ugotować do miękkości (jakieś 8-10 minut). odsączyć i przestudzić. zmiksować na gładko razem z 1/2 szklanki mleka. odstawić.
makaron ugotować w osolonej wodzie na bardzo al dente (nie może być miękki, bo będzie jeszcze dochodził w piekarniku), odsączyć i odstawić (koniecznie przelejcie wodą i dodajcie odrobinę oliwy, bo się sklei, ja oczywiście zapomniałam i miałam kłopot).
na patelni rozgrzać masło, dodać czosnek i smażyć na niewielkim ogniu przez minutę. wmieszać mąkę dokładnie, żeby nie zrobiły się kluchy i smażyć 1-2 minuty. powoli dolewać resztę zimnego mleka i gotować aż do zgęstnienia (wychodzi na to, że to taki czosnkowy beszamel). zmieszać sos z batatowym puree i gotować, aż się zagrzeje. doprawić do smaku. zdjąć z ognia i dodać 3/4 pomieszanych serów.
mrożony szpinak krótko zagotować i dobrze odsączyć.
w dużym naczyniu do zapiekania wymieszać makaron, szpinak i sos. posypać pozostałym serem i zapiekać ok. 30 minut w temperaturze 180 st. wierzch ma się lekko przypiec.
technologie.gazeta.pl/technologie/51,86564,7219360.html?i=1
pinerest.com
Uwielbiam mac'n'cheese, ale dodatek batata to dla mnie kompletna nowość ;) Intrygujące.
OdpowiedzUsuńChyba nigdy nie słyszałam o takim daniu, ale bądź co bądź, w Twoim wykonaniu wygląda apetycznie ;)
OdpowiedzUsuńNo tak i jak tu się dziwić, ze Amerykanów trapi otyłość. Toż to ulepek sera żółtego podbity mąką i raz jeszcze mąką, tylko uformowaną w makaron, a do tego jeszcze masło i tłuste mleko, no i żeby nie było, to dla koloru szpinak:). Absolutnie nie kręcę nosem, ja tez uwielbiam takie makarony z dużą, nieprzyzwoicie duża ilością żółtego sera. Jednak na TAKI makaron pozwalam sobie od święta, a i wyczekuję go niemal świątecznie. Pozdr. Kinga
OdpowiedzUsuńa z drugiej strony mamy francuzów - naród śliczny i szczupły. a co w przepisach na moje ukochane tarty? śmietanka 30%, masło, boczek, ciasto na białej mące... może chodzi o to, że oni gotują sami, a statystyczny amerykanin kupuje gotowca do odgrzania w mikrofali? a może o to, że francuzi jedzą mały kawałek podany na sałacie z winegretem, a amerykanie porcję super size, a potem zalegają na kanapie z piwem? :-)
Usuńkuchnia amerykańska i setki wspomnień :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na kolejne amerykańskie przysmaki :)))
Olinka - Smakowy Raj