są takie piątki, kiedy już o 6.47 człowiek ma nieodpartą potrzebę. czasem wystarczy dodać do herbaty miodu, a czasem trzeba iść o krok dalej i przygotować dekadenckie śniadanie.
porcja dla jednej, bardzo odczuwającej weltschmerz osoby:
1 kromka dobrego chleba żytniego
1 dojrzała, miękka figa o gładkiej, aksamitnej skórce
1 łyżka koziego twarogu
garść liści świeżego szpinaku
kilka orzechów włoskich
sos balsamiczny (jak chcecie, róbcie sami, ale ja o 6.47 wyciągam butelkę z lodówki i polewam)
z chleba zrobić grzankę (moje ostatnie odkrycie - niepotrzebny jest toster, wystarczy patelnia bez tłuszczu). smarujemy twarogiem, kładziemy szpinak oraz pokrojoną w ósemki figę, posypujemy posiekanymi orzechami włoskimi i polewamy sosem balsamicznym. zamykamy oczy i udajemy, że dziecko nie musi iść zaraz do przedszkola, sterta garów z poprzedniego wieczora nie domaga się umycia, a na nas nie czeka wcale etat w korporacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz