nie wiem dlaczego, ale pytanie małż.a: "co dzisiaj na obiad, kochanie" doprowadza mnie najczęściej do białej gorączki. może dlatego, że ja nigdy nie mogę takiego pytania zadać jemu, bo w najlepszym razie usłyszę, że nic. no więc wymyślam i wymyślam i czasem jamie przychodzi z pomocą, bo robi dobre i proste*.
takie dania wymagają jednak bardzo dobrych składników, więc wybrałam się do naszych włoskich delikatesów i zakupiłam: parmezan, boczek i śmietanę (polską) oraz - szaleństwo - świeży makaron, razowe tagliatele. groszek był w zamrażarce. niestety - nie do końca mi smakowało, co chyba było winą mięty. jakoś mi nie podeszła i bardziej widziałabym tu tymianek, albo coś w tym stylu. makaron też mnie rozczarował, a potem usłyszałam, jak nigella w telewizorze mówiła, że jeśli pasta fresca, to tylko robiona własnoręcznie, bo ta sklepowa nie jest wcale lepsza, niż dobry suszony makaron. coś w tym jest.
2-3 porcje, trochę pogrzebałam przy składnikach
100 g dobrego boczku
pół małego pęczka świeżej mięty
50 g parmezanu
sól i świeżo zmielony pieprz
200 g makaronu suszonego lub 250 g świeżego (u mnie tagliatele)
1 szklanka mrożonego groszku
ok. 5 łyżek kwaśnej gęstej śmietany (tyle, żeby sos zrobił się kremowy)
sok z cytryny do smaku, jakieś 2 łyżki powinno starczyć (ja nie dodałam, bo nie miałam i żałowałam - brakowało go trochę)
w osolonej wodzie ugotuj makaron (makaron świeży gotuje się bardzo szybko, do al dente trzeba go gotować dosłownie minutę).
rozgrzej dużą patelnię i wsyp na nią boczek pokrojony w drobną kostkę (jamie mówi, żeby smażyć na oliwie i maśle, ale mnie na samą myśl zatykają się arterie). smaż na średnim ogniu, aż wytopi się tłuszcz, a boczek zrobi się chrupiący i złocisty. posiekaj drobno listki mięty.
do boczku dodaj zamrożony groszek i smaż przez minutę. potem dodaj śmietanę i miętę. makaron odcedź, ale zachowaj na wszelki wypadek trochę wody z gotowania. wrzuć go na patelnię, dodaj sok z cytryny, pozwól, żeby zabulgotało. zdejmij z ognia - jeśli sos jest za gęsty, dodaj wodę z gotowania makaronu.
wsyp starty drobno parmezan, zamieszaj do połączenia wszystkich składników.
* przepis pochodzi z jakiejś jego książki, ale nie pamiętam z jakiej, ja go mam z takich cienkich zeszytów dołączanych kiedyś do jakiejś gazety.
O u mnie dziś na blogu też Jamie, tylko w przystawce :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam nowy program Jamie'ego. Potrawy w 15 minut. Pełno tam szybkich inspiracji.
OdpowiedzUsuńjamie jest fajny, czasem tylko trzeba wyrzucić z przepisu trochę masła i oliwy, żeby nie dostać zawału od samego patrzenia :-)
OdpowiedzUsuń