środa, 21 maja 2014

tagliatelle ze szparagami i kozim serem

agunia, nie pamiętam twojego przepisu na to danie, ale to jest mój tribute. w każdym razie dziękuję za inspirację, było pyszne. jedzmy szparagi, tak szybko się kończą :-)

2 porcje
150 g razowego tagliatelle
70 g koziego twarogu (najlepiej takiego z czosnkiem i ziołami w roladce, ma najwięcej smaku)
1/2 pęczka cienkich zielonych szparagów
6-8 pomidorków koktajlowych
świeżo mielony pieprz

makaron gotujemy al dente. szparagi klasycznie - po odłamaniu twardych końcówek, na sztorc, związane nitką, główki nad wodą, żeby gotowały się w samej parze (ok. 8-9 minut w osolonej i posłodzonej wodzie).

na niezbyt mocno rozgrzanej patelni rozpuszczamy kozi twaróg, podlewając 2-3 łyżkami wody z gotowania makaronu. wrzucamy do niego makaron, szparagi oraz pokrojone w ósemki pomidorki i chwilę smażymy mieszając, do połączenia składników. przed podaniem posypujemy świeżo mielonym pieprzem (ja już nie solę, bo kozi twaróg jest bardzo słony). zjadamy szybciutko, póki paroova zajęta suchym makaronem nie zwróci uwagi, że się na nią nie patrzy.



niedziela, 18 maja 2014

tarta z kremem serowym i truskawkami

czekoladowy spód. krem serowy. świeże truskawki. niech żyje maj :-)

inspiracja stąd. proporcje na formę ok. 20cm średnicy.

spód
300 g ciastek czekoladowych (im bardziej czekoladowych tym lepiej)
150 g masła

masa
300 ml śmietanki 30% 
1/2 szkl drobnego cukru
200 g mascarpone
200 g ricotty
200 g twarogu sernikowego zmielonego
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

przybranie
200 g truskawek

masło rozpuścić i odstawić, żeby ostygło. ciastka zmiksować na miał. połączyć dokładnie z ostudzonym masłem. masą wyłożyć formę (jeśli nie jest silikonowa, dno należy wyłożyć papierem do pieczenia). włożyć na pół godziny do lodówki, a następnie piec w piekarniku rozgrzanym do 180st przez 15-20 minut. odstawić do ostudzenia.

śmietankę ubić w wysokim naczyniu na sztywno, potem dodawać po trochę cukru i ubijać dalej. w drugiej misce zmiksować na wolnych obrotach wszystkie twarogi do połączenia składników, a następnie dodawać po trochę ubitej śmietany, miksując cały czas na wolnych obrotach do uzyskania gładkiej masy. na końcu dodać łyżeczkę ekstraktu i wmiksować ją w masę serową.

na ostudzony spód wyłożyć serowy krem i przyozdobić świeżymi truskawkami, wedle uznania. schłodzić mocno przed podaniem, najlepiej całą noc.


środa, 14 maja 2014

zupa-krem z białych warzyw (plus fantazyjne dodatki)

sezon szparagowy w pełni. nie ukrywam, że dla takiego szparagoholika jak ja, to najszczęśliwszy okres w roku. co prawda następny najszczęśliwszy okres w roku jest w sezonie czereśniowym, a kolejny w sezonie śliwkowym, figowym i dyniowym, ale to temat na zupełnie inny wpis.

pyszna zupa-krem z białych, wiosennych warzyw, fantazyjnie podana, to mój sposób na celebrację tego wspaniałego czasu. mniam.

przepis inspirowany tym tutaj.


do zupy
1 pęczek białych szparagów
1 mały wiosenny kalafior
2 kalarepy
2 młode cebule

300 ml półtłustego mleka (2%)
sól, biały pieprz, pieprz ziołowy, cukier

1 łyżka oliwy


do podania
zielone szparagi
oliwa truflowa
łosoś wędzony


cebulę posiekaj i podsmaż w dużym garnku na oliwie. kalarepę obierz i pokrój w kostkę, kalafior podziel na różyczki, ze szparagów usuń zdrewniałe końcówki i obierz je ze skórki, a następnie pokrój na mniejsze kawałki. wszystko dodaj do cebuli (oprócz główek szparagowych) i zalej gorącą wodą do wysokości warzyw. gotuj ok 15 minut (do miękkości), a następnie zestaw z ognia i przestudź.


odlej 3/4 wody z gotowania (zachowaj ją na później). ugotowane warzywa zmiksuj na gładko. do masy warzywnej dodaj mleko i podgrzewaj na małym ogniu, mieszając cały czas. jeśli zupa będzie bardzo gęsta, dodaj wody z gotowania warzyw. dodaj przypraw do smaku.

ugotuj osobno główki białych szparagów (wystarczą im 3 minuty w osolonej i posłodzonej wodzie) i dodaj je do zupy.


przed podaniem można zupę udekorować ugotowanymi zielonymi szparagami, kawałkami wędzonego łososia i spryskać oliwą truflową, ale możliwości podania jest dużo więcej. co oczywiście daje nam dobry powód do jedzenia zupy codziennie inaczej, aż do końca sezonu szparagowego :-)



sobota, 10 maja 2014

totalna majowa rozpusta - sernik na czekoladowym spodzie z kofiturą malinową i prażonymi migdałami!

to, że serniki można robić na milion sposobów, w ogóle nie poprawia sprawy. zawsze jest jakiś, którego jeszcze nie próbowałam, a który wygląda tak, że można sobie dać za niego rękę uciąć. ten jednak wymyśliłam sama, i chociaż pewnie ktoś już gdzieś kiedyś upiekł podobny - jestem z niego dumna.

właściwie wyszła z tego bardziej tarta serowa - na słodkim czekoladowym spodzie, z kwaskową, malinową nutą i zwartą, aromatyczną masą serową. mężowi musiałam odmówić drugiego kawałka, po który już wyciągał ręce, bo przecież następnego dnia zapowiedziani goście, a to niby ja jestem największym łasuchem sernikowym w tym domu!

spód
150g twardych i kruchych ciastek czekoladowych, najlepiej z kawałkami czekolady
100g masła (myślę jednak, że można mniej, spód potem wydał mi się dosyć tłusty)

masa
200g zmielonego, tłustego twarogu
280g twarogu typu ricotta
3 jajka
90g drobnego cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
1 łyżka mąki ziemniaczanej
5 łyżek konfitur malinowych

do posypania
3 łyżki płatków migdałowych

masło roztapiam i zostawiam do ostygnięcia. ciastka kruszę na miał w mikserze. mieszam przestudzone masło z ciastkami i wykładam do formy tortowej z dnem wyłożonym papierem do pieczenia. odstawiam do lodówki na min. 30 minut.

jajka ubijam z cukrem do białości. twarogi rozcieram razem i po trochę dodaję do jajek, cały czas ubijając. po zmiksowaniu całości na jednolitą masę dodaję mąkę ziemniaczaną oraz ekstrakt waniliowy i ubijam do uzyskania jednorodnej konsystencji.

na schłodzony spód wykładam konfiturę malinową - tak aby cały został pokryty cienką warstwą. na to wylewam masę serową i przykrywam wszystko folią aluminiową (jeśli ktoś lubi wypieczone serniki i ma zaufanie do swojego piekarnika, może piec bez folii - ja jednak wolę sernik jasny niż przysmalony z jednej strony, więc przykrywam).

wstawiam do piekarnika i piekę w 180st przez 60 minut.

sernik po upieczeniu najpierw zostawiam jeszcze chwilę w wyłączonym piekarniku, a potem studzę przy otwartych drzwiach. potem wyciągam, studzę do temperatury pokojowej i wstawiam na kilka godzin do lodówki, a najlepiej na całą noc.




wtorek, 6 maja 2014

kanapka z hummusem marchewkowym

kolejna mało wymagająca, a smaczna i zdrowa pasta do chleba - jako alternatywa na codzienne śniadanie. dziecię zaakceptowało, mąż się zajada, więc pasty z cieciorki goszczą u nas co jakiś czas. tym razem wersja wzbogacona o słodką, gotowaną marchewkę.

porcja na serię śniadań z rodziną

1 puszka cieciorki w zalewie, najlepiej bez soli
1 dosyć duża, ugotowana do miękkości marchewka
1 ząbek czosnku (ale można też nawet i 3, jeśli lubi)
1 łyżka pasty tahini
2 łyżki oliwy
sok z cytryny do smaku
1/2 łyżeczki mielonego kminu
1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
odrobina soli do smaku

wszystkie składniki miksujemy sobie radośnie na pastę w blenderze, a potem zajadamy na świeżym razowym pieczywie bez specjalnych wyrzutów sumienia w towarzystwie świeżej papryki, oliwek lub selera naciowego.

1 porcja pasty 30g - 52 kcal


piątek, 2 maja 2014

pizza na mące orkiszowej

wstyd się przyznać, ale lubi się u nas pizzę. od czasu do czasu zamawiamy, ale na urodziny małżonka (czyli miesiąc temu, ojej), obiecałam mu domową, taką jak tutaj. pracochłonne ustrojstwo, chociaż z trzeciej strony tak jest chyba jakoś rozsądniej - chcesz pizzy, to sobie na nią zapracuj, fizycznie.

zrobiłam dwa różne smaki, obydwa pyszne. ta z lewej bardziej krucha, bo wsad zawierał mniej wody i nie rozmiękczył ciasta. ta z prawej z kolei miała ciekawszą kombinację składników, ale co kto lubi.

2 niewielkie pizze, porcji od 2 do 4

ciasto
1 szklanka mąki pszennej 

1 szklanka mąki orkiszowej 
10 g drożdży
ok. 1/2 szklanki ciepłej wody
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka soli

sos pomidorowy
500g przecieru pomidorowego

1 ząbek czosnku
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżeczka suszonej bazylii
1 łyżeczka octu balsamicznego
sól, pieprz,chilli do smaku

wsad no1
6 bardzo cienkich plasterków dobrego salami 
pół czerwonej papryki pokrojonej w paseczki
1 mała cebula pokrojona w cienkie piórka
20g parmezanu startego na wiórki

wsad no2
70g boczku pokrojonego w małą kostkę
50g szpinaku w liściach (może być mrożony, ale musi zostać ugotowany i odciśnięty porządnie z wody)
pół dużego pomidora pokrojonego w cienkie plastry
1 łyżka ziaren słonecznika
20g parmezanu startego na wiórki


sos czosnkowy
150 g jogurtu naturalnego
2-3 ząbki czosnku
sól, pieprz, świeżo mielone


drożdże rozrobić w ciepłej wodzie i odstawić na chwilę, aż zaczną puszczać pęcherzyki powietrza.

do miski przesiać mąkę, dodać sól, oliwę i rozrobione drożdże. ciasto wyrobić - ma być gładkie, elastyczne i nieklejące (w razie potrzeby można dodać więcej wody lub mąki). odstawić do wyrośnięcia przykryte ściereczką na 20 minut w ciepłe miejsce.

posiekać czosnek, wrzucić na rozgrzaną oliwę. smażyć 2-3 minuty ciągle mieszając, żeby się nie przypalił. dolewamy przecier pomidorowy, doprowadzamy do wrzenia. przyprawiamy oregano i bazylią, solą, chilli oraz pieprzem, a także octem balsamicznym - do smaku. dusimy bez przykrycia, aż odparuje, 15-20 minut.

przecisnąć czosnek przez praskę, rozmieszać w jogurcie, doprawić do smaku.

wyrośnięte ciasto podzielić na pół. rozwałkować obydwie połówki osobno na placek, tak cienko jak jak to możliwe, uzyskując kształt według uznania.


rozgrzać piekarnik do maksymalnej temperatury (min. 230 st), zostawiając blachę do pieczenia w środku. na blacie położyć odpowiedni kawałek folii do pieczenia, posmarować go odrobiną oliwy i wyłożyć rozwałkowane ciasto. posmarować je połową sosu pomidorowego, ułożyć dodatki, na końcu posypując płatkami parmezanu. piec, aż brzegi się zrumienią, a ser rozpłynie, czyli jakieś 10 minut. potem czynności powtórzyć i cieszyć się zupełnie od nowa.