przez cały rok, kiedy oczywiście nie mam na to szans, marzą mi się świeże figi. są przyjemnością tak zmysłową, co luksusową. kiedy więc już są, już mogę je mieć, kupuję cztery, bo na więcej mnie nie stać i zjadam na surowo w sałatce. są cudowne. będą musiały wystarczyć aż do za rok.
2 porcje (proporcji nie podaję, tak zmysłowa przyjemność nie lubi matematyki)
świeże figi
dojrzałe pomidorki koktajlowe
liście mieszanych sałat
prażone orzechy włoskie z grubsza posiekane
kawałek koziego sera, pokruszony
sos
łyżka dżemu z czarnej porzeczki bez cukru
łyżeczka musztardy (pewnie dijońskiej najlepiej, ale ja coś nie mogę się przekonać)
2 łyżeczki oliwy extra vergine
łyżeczka octu balsamicznego
sól, pieprz, brązowy cukier - do smaku
figi delikatnie wyjąć z papieru, pogłaskać omszałą skórkę, poprzemawiać czule. obmyć. przekroić na pół, potem jeszcze raz na pół. delikatnie odłożyć na bok, oblizać palce z soku.
składniki na sos wymieszać w shakerze lub zamkniętym słoiczku.
resztę składników sałatki porozkładać na talerzach. na samym końcu z poukładać figi i polać sosem. popatrzeć przez chwilę i zjeść bez żadnych wyrzutów sumienia.
poniedziałek, 18 listopada 2013
piątek, 15 listopada 2013
pomysł na przystawkę czyli pieczony kalafior z parmezanem
bardzo mi smakował on, ten kalafior. troszkę trzeba uważać, żeby się nie przypalił, ale warto - doskonała przystawka nawet dla wymagających gości. przepis stąd.
porcji nie wiem ile, zależy od ilości gąb do wyżywienia i reszty posiłku - czy syta, czy nie bardzo
1 głowa kalafiora, pokrojona w nie za duże różyczki
3 ząbki czosnku bardzo cienko pokrojone
2-3 łyżki oliwy
2 łyżki soku z cytryny
sól i pieprz do smaku
2 łyżki drobno startego parmezanu
rozgrzewamy piekarnik do 220 stopni Celsjusza. do miski wrzucamy różyczki kalafiora, dodajemy czosnek, polewamy oliwą i sokiem z cytryny, doprawiamy solą i pieprzem. dokładnie mieszamy.
wykładamy jedną warstwą na blachę do pieczenia albo do dużego naczynia żaroodpornego. pieczemy do miękkości, najlepiej pod przykryciem - przynajmniej pół godziny, ale musimy sprawdzać. mieszamy raz w połowie pieczenia (mniej więcej). posypujemy parmezanem i możemy jeszcze wsadzić odkryty kalafior na 2-4 minuty pod rozgrzany grill, żeby się zapiekł, ale nie spalił. podajemy natychmiast.
porcji nie wiem ile, zależy od ilości gąb do wyżywienia i reszty posiłku - czy syta, czy nie bardzo
1 głowa kalafiora, pokrojona w nie za duże różyczki
3 ząbki czosnku bardzo cienko pokrojone
2-3 łyżki oliwy
2 łyżki soku z cytryny
sól i pieprz do smaku
2 łyżki drobno startego parmezanu
rozgrzewamy piekarnik do 220 stopni Celsjusza. do miski wrzucamy różyczki kalafiora, dodajemy czosnek, polewamy oliwą i sokiem z cytryny, doprawiamy solą i pieprzem. dokładnie mieszamy.
wykładamy jedną warstwą na blachę do pieczenia albo do dużego naczynia żaroodpornego. pieczemy do miękkości, najlepiej pod przykryciem - przynajmniej pół godziny, ale musimy sprawdzać. mieszamy raz w połowie pieczenia (mniej więcej). posypujemy parmezanem i możemy jeszcze wsadzić odkryty kalafior na 2-4 minuty pod rozgrzany grill, żeby się zapiekł, ale nie spalił. podajemy natychmiast.
Subskrybuj:
Posty (Atom)