środa, 27 marca 2013

tarta z pomidorkami koktajlowymi i karczochami

nie mogę się powstrzymać - chyba zacznę je produkować zarobkowo. tarty, moja obsesja.

inspiracje  stąd i stamtąd.


8 kawałków (4 porcje)

opakowanie ciasta francuskiego (500 g)
10 pomidorków koktajlowych
100 g karczochów w zalewie oliwnej, odsączonych
20 czarnych oliwek
100 g twardego dojrzałego sera (np. pecorino lub parmezanu)
200g śmietanki kremówki
2 jajka
garść liści świeżej bazylii
łyżeczka suszonego tymianku
sól, pieprz

ciasto rozmróź i rozwałkuj, żeby powiększyło swoją powierzchnię o jakieś 30%. piecz 15 minut w temperaturze 200 st. pod obciążeniem (na górę ciasta wyłóż folię aluminiową, a następnie wysyp suchą fasolę lub ryż, zostawiając wolny brzeg, który ma się lekko podnieść podczas pieczenia), a potem jeszcze 5 minut bez obciążenia. po upieczeniu wyjmij z piekarnika i wystudź.

pokrój pomidorki i oliwki na połówki. karczochy posiekaj z grubsza, jeśli są w dużych kawałkach. bazylię pokrój drobno. ser zetrzyj na drobnej tarce. śmietankę wymieszaj z jajkami, tymiankiem i przyprawami, dodaj starty ser. na podpieczone ciasto francuskie wylej masę serową, a następnie wyłóż karczochy, oliwki, pomidorki i bazylię.

piecz 25-30 minut w temperaturze 180 st.

niedziela, 24 marca 2013

sposób na quinoę - sałatka z ogórkiem

quinoa zrobiła się szalenie modna. nawet moja mama ostatnio zaczęła mnie pytać o komosę ryżową, bo słyszała w radiu, że jest dobra na wszystko i żebym kupiła jej i ciotce po paczuszce.

sama też jej używam od jakiegoś czasu, tyle że bez specjalnego pomysłu - po prostu ugotowaną podobnie jak ryż, z 15 minut w osolonym wrzątku, jako dodatek do dania głównego. no i raczej dla zdrowotności (białka i innych super zdrowych rzeczy), bo przecież nie dla samego smaku ugotowanych ziaren trawy.

postanowiłam więc poszukać prostych przepisów, które trochę uatrakcyjniłyby ten wynalazek. na szczęście w stanach jest na nią szał i wszyscy jedzą quinoę w różnych postaciach i bez problemu znalazłam przepis u starej, dobrej marthy stewart. zrobiłam ją trochę po swojemu i oto jest: moja sałatka z quinoy z ogórkiem i zieloną pietruszką.


2 duże porcje

8 łyżek przepłukanej komosy ryżowej
1 mała zielona cebulka posiekana bardzo drobno
2 łyżki octu z białego wina
szczypta płatków chilli (ile kto lubi)
3-4 łyżki oliwy z oliwek (zawsze daję na oko i potem nie wiem, ile wlałam...)
1 ogórek pokrojony w ćwierćplasterki
pół pęczka natki pietruszki posiekanego drobno
świeżo mielona sól i pieprz do smaku

ugotuj quinoę w osolonym wrzątku (ok. 12-15 minut). odsącz dobrze i zostaw do ostygnięcia.

w małej misce połącz cebulkę, ocet i chilli, a następnie stopniowo wlewaj oliwę i mieszaj intensywnie, aż do połączania składników.

przełóż quinoę do salaterki, dodaj ogórka, pietruszkę i sos. wymieszaj delikatnie i przypraw do smaku.

można podać sałatkę jako dodatek np. do grillowanych lub smażonych na małej ilości tłuszczu filetów z kurczaka - i już mamy szybkie i dietetyczne danie dla dwojga.

środa, 20 marca 2013

zielone brązotto

nie ma arborio - nie ma risotto. no więc to nie jest risotto. to jest brązotto (idąc tropem "pęczakotto" i "kaszotto") - z ryżu brązowego. trochę dłużej to trwa (no dobra, jakieś dwa razy dłużej), ale brązowy ryż jak nic jest zdrowszy.

trochę inspiracji stąd.


3-4 porcje
200g brązowego ryżu 
1,5 litra wywaru z warzyw (ilość na oko, bo różnie ten ryż chłonie, ale tyle mniej więcej powinno wystarczyć)
1 mała cukinia
0,5 brokuła
150 g mrożonego zielonego groszku
mały por (jasna część)
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki zielonego pesto
50 g parmezanu

rozgrzej oliwę na patelni i wrzuć pokrojony w cienkie półplasterki por. przesmaż na średnim ogniu. dodaj surowy ryż, smaż aż się zeszkli (1-3 minuty). zacznij dolewać wywar - po 2-3 łyżki na raz. następną partię wlewaj dopiero, gdy poprzednia się wchłonie. cały proces jest dość długotrwały, bo brązowy ryż jest twardy. mieszaj i nie spuszczaj z oka, bo się przypali, więc nie ma mowy o oglądaniu w międzyczasie wciągającego filmu. w międzyczasie możesz co najwyżej podzielić brokuły na małe różyczki i obgotować je w osolonym wrzątku przez ok. 4-5 minut (mają być twardawe).

pod koniec gotowania (kiedy zostanie ci ok. 1-1,5 szklanki wywaru) dodaj warzywa: najpierw mrożony groszek, po 3-4 minutach pokrojoną w cienkie ćwierćplasterki cukinię. gotuj, aż warzywa zmiękną. na koniec całość ma mieć lekko kremową konsystencję (na tyle, na ile to możliwe w przypadku brązowego ryżu). zdejmij z ognia, dodaj pesto oraz parmezan. posól i popieprz, jeśli uznasz za stosowne.

środa, 13 marca 2013

salmon bisque // krem z łososia

ta zupa chodziła za mną od czwartego miesiąca ciąży (wtedy ją zobaczyłam na tym pięknym blogu). wydawała mi się taka obiecująco wykwintna, ciekawa, elegancka, nowatorska. postanowiłam, że jak tylko dorwę gdzieś blisko domu świeżego łososia w filetach bez skóry, to ją zrobię, ale nie chciało mi się do tej pory robić wywaru z warzyw - tyle gotowania, żeby wyrzucić marchewkę i wlać płyn do zupy. nadal mi się nie chce, ale kupiłam przypadkiem ekologiczną kostkę warzywną i problem sam się rozwiązał.

tyle że zupa nie do końca spełniła moje oczekiwania - może to przez kostkę, ale smak ma jakiś nie taki. za bardzo... łososiowy :-) musiałam dodać dużo soku z cytryny, jogurtu i szczypiorku, żeby go zrównoważyć. ale może komuś posmakuje.

dużo porcji
1 łyżka oliwy
2 pory (tylko białe części)
2 posiekane ząbki czosnku
2 marchewki pokrojone w plastry
2 niewielkie ziemniaki pokrojone w kostkę
1/2 szklanki wytrawnego białego wina
3 szklanki wywaru z warzyw
1/2 kg fileta z łososia bez skóry pokrojonego w kostkę
sól i pieprz do smaku
jogurt i szczypiorek do podania

w dużym garnku rozgrzej oliwę na średnim ogniu. dodaj pory, czosnek, marchewki oraz ziemniaki i smaż przez ok. 10 minut (jeśli się przypala, dolej odrobinę wody). dodaj białe wino, wywar i łososia. przypraw odrobiną soli i pieprzu. zagotuj i natychmiast zmniejsz ogień pod garnkiem (wciąż mówię "ogień", chociaż mam kuchnię indukcyjną ;-) gotuj na małym ogniu ok. 30-40 minut.

zdejmij z ognia, wystudź i zmiksuj na bardzo gładko. sprawdź, czy nie trzeba przyprawić.

podawaj z jogurtem i szczypiorkiem, a jak lubisz, dodaj jeszcze grzanki.


a jak się jada wykwintne zupy w naszym domu? :-)





niedziela, 10 marca 2013

tarta (dawno nie było) z cukinią i boczkiem

czasem zadaję małżowi pytanie: "co byś, kochanie, zjadł jutro na obiad" i zwykle boję się odpowiedzi ("gyrosa", "ziemniaki z jajkami na twardo i sosem chrzanowym", a w najlepszym razie: "tego indyka z owocami, którego robiłaś na święta", bardzo śmieszne). tym razem mąż chciał quiche z boczkiem, cebulą i serem, ale postawiłam sprawę jasno - bez warzyw nie robię. przypomniało mi się, że dawno, dawno temu, w 2007, zrobiłam mu tartę z cukinią, jedną z pierwszych w mojej karierze (jak nie pierwszą), i bardzo mu smakowała.

wciąż mam śmieszną książeczkę przepisami kuchni śródziemnomorskiej, z której wtedy korzystałam (takie wydawnictwo dołączone do jakiejś gazety, gdzie większość przepisów jest ciężka do odtworzenia w przeciętnej kuchni), więc wróciłam do niej, trochę pomajstrowałam i oto jest: tarta (bo dawno nie było ;-) z cukinią i boczkiem.


8 kawałków dla 4 osób
opakowanie ulubionego ciasta francuskiego
600 g cukinii
200 g dobrego boczku
1 cebula
2 łyżki oliwy
3 jajka
200 g śmietany 18%
100 g sera (gruyere, ementaler lub inny podobny - w moim przypadku cheddar)
garść liści świeżej bazylii
sól, pieprz do smaku

ciasto rozmrozić i rozwałkować, żeby było o ok 30% większe (tak na oko, ja rozwałkowywałam do kształtu swojej prostokątnej formy do pieczenia). rozgrzać piekarnik do 200 st. i upiec ciasto pod obciążeniem, zostawiając wolny brzeg, który podczas pieczenia ma się podnieść (ja piekłam pod formą o takim samym kształcie, tylko "rozmiar" mniejszą). piec 20 minut, wyjąć, odstawić.

na teflonowej patelni przesmażyć pokrojony w drobniutką kosteczkę boczek - ma się wytopić jak najwięcej tłuszczu. zdjąć z ognia, przesypać boczek na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym i odstawić do odsączenia.

na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić pokrojoną w półpiórka cebulę i zeszklić na średnim ogniu. dodać cukinię pokrojoną w słupki. smażyć, aż zacznie się rumienić. odstawiamy.

ser ścieramy na tarce i w dużej misce mieszamy z cukinią, jajkami i śmietaną oraz poszatkowaną bazylią. doprawiamy pieprzem i solą (ostrożnie, bo i boczek, i ser są słone). wylewamy masę na upieczone ciasto i pieczemy w temperaturze 180 st przez 45 minut. 

podajemy po lekkim przestudzeniu z sosem czosnkowym oraz zieloną sałatą z sosem balsamicznym lub winegretem (przepis za gordonem ramsayem).

czwartek, 7 marca 2013

nie baw się jedzeniem! mawiała mama

chciałam napisać coś mądrego.

że pantone to znana na całym świecie, założona w usa w 1962 roku firma produkująca systemy używane w przemyśle poligraficznym, która opracowała i wydała swoją unikatową skalę kolorów, stanowiącą wzorzec barw nazwany skalą pantone * (pantone matching system).

że david schwen to artysta, twórca ilustracji i designer. że podobno codziennie wrzuca na swój instagram nowe zdjęcie, co śledzi już chyba sporo osób.

ale mi się nie chce, bo zmęczonam i niewyspanam (tak, parówa nadal ząbkuje, nie inaczej).

najważniejsze, że moja zbolała twarz matki karmiącej uśmiechała się szeroko na ten widok. miłego oglądania :-)














* za wikipedią.

wtorek, 5 marca 2013

prosty makaron dla prostego faceta (cukinia, suszone pomidory, czarne oliwki, parmezan)

"droga babo do garu.
 trzydziesta szósta próba rzucenia fajek była bezlitosna dla mojej linii. pomóż. wtedy bardzo cię zalajkuję."

"kochanieńki.
coś się wymyśli.
buziaki."

dzisiaj bez mięsa, ale dość zdrowo i niezbyt tłusto + odrobina parmezanu do smaku, żeby się nie wyjałowić kompletnie. dwie średnie porcje.


2 małe cukinie
6 suszonych pomidorów
20 czarnych oliwek
150 g razowego makaronu typu penne (albo innego krótkiego)
30 g parmezanu
1 łyżka oleju (najlepiej tego, w którym pływają suszone pomidory)
suszony tymianek i oregano
sól, pieprz i cukier


1. cukinię pokrój w dość cienkie ćwierćplasterki.
2. suszone pomidory pokrój w cienkie paseczki.
3. oliwki pokrój w plasterki.
4. na patelni rozgrzej łyżkę oliwy (możesz wykorzystać tłuszcz, w którym pływają suszone pomidory). na rozgrzaną patelnię wrzuć cukinię, posól odrobinę i mieszaj regularnie.
5. smaż, aż uzyska lekko złoty kolor.
6. dorzuć suszone pomidory. smaż chwilę.
7. dorzuć oliwki. dopraw pieprzem, szczyptą cukru, suszonego tymianku i oregano. spróbuj, czy dobre. posól jeszcze, jeśli uznasz za stosowne. smaż chwilę.
8. w międzyczasie ugotuj makaron wg przepisu na opakowaniu, skracając czas gotowania o minutę.
9. odcedź makaron, zostawiając 1-2 łyżki wody z gotowania. dorzuć makaron do warzyw i dodaj zachowaną wodę. wymieszaj dobrze i podgrzej wszystko na patelni. zetrzyj ser na tarce o drobnych oczkach. dodaj 2/3 sera do makaronu i warzyw na patelni. wymieszaj dobrze i podgrzewaj jeszcze chwilę.
10. przełóż na talerze. posyp pozostałym serem.

smacznego :-)

niedziela, 3 marca 2013

penne alla norma

nie to, że nie gotuję. gotuję codziennie, nawet dwa razy dziennie, żeby po powrocie ze spaceru z parówą zjeść miskę pożywnej zupy. no i żeby na małżonka po przyjściu z pracy oczekiwała ciepła obiadokolacja. tylko z czasem na zdjęcia, obróbkę i pisanie postów jest gorzej (no i czasem nie ma się czym chwalić, bo na obiad zamówiona z pobliskiego baru ryba z ziemniakami).

dzisiaj coś miłego i prostego, jak to często u mnie - podrasowana martha stewart.
 

cytując za nią: podobno jest to danie nazwane na cześć opery "norma" vincenzo belliniego, który pochodził z sycylii, podobnie jak to danie. chociaż moja pasta to raczej penne a la alla norma :-)

4 porcje.



rozgrzej olej na średnim ogniu na dużej patelni. wrzuć cebulę, czosnek, dodaj chilli (ja używam bardzo ostrego chilli w płatkach, więc daję dosłownie szczyptę, ale jak kto lubi). smaż kilka minut, aż zmiękną.

dodaj pokrojony w niedużą kostkę bakłażan i paprykę, hojnie posól i popieprz (najlepsze świeżo mielone, oczywiście). przykryj i duś, aż warzywa zaczną puszczać soki (kilka minut). odkryj, dodaj pomidory i duś kilka minut bez przykrycia.

ugotuj makaron al dente. odcedź, ale zachowaj kilka łyżek wody z gotowania makaronu.

poszatkuj liście bazylii i pod koniec gotowania dodaj do sosu. dodaj makaron i dobrze zamieszaj, a jeśli sos jest za gęsty, dodaj wody z gotowania makaronu.

wyłóż makaron z sosem na talerze. dodaj pokruszoną ricottę i posyp drobno startym parmezanem.