środa, 21 listopada 2012

pieczona makrela (niedobra)

nie sądziłam, że kiedyś to powiem: ta ryba była wyjątkowo niedobra. nie dlatego, że nieświeża, czy że coś nie tak z przepisem. po prostu - pieczona makrela mi nie smakuje.

a miało być tak pięknie...

jestem wielką fanką makreli wędzonej. robię z niej pastę, dodaję do sałatki, wyjadam wydłubując ledwo co kupioną na stojąco w kuchni. makrela świeża miała być podobnym przysmakiem, tym bardziej, że ja ogólnie lubię ryby. rzadko pojawia się u nas w sklepach, więc się ucieszyłam. mój egzemplarz był już wypatroszony i bez łusek, których podobno i tak nie trzeba akurat z tej ryby zdejmować, ale nie znam się, więc się nie wypowiadam. tylko głowę sama odcięłam.

wybrałam nieskomplikowany przepis, tak na pierwszy raz - tylko masło, sól, pieprz i świeża pietruszka zmiksowane razem (bez czosnku, bo wciąż używam go nieśmiało) i włożone do środka ryby, pieczonej w folii przez 50 minut w piekarniku nastawionym na 180 stopni.

rybka wyszła na pierwszy rzut oka bez zarzutu - jędrna i soczysta. ale niestety okazało się, że wszystkie te rzeczy, które sprawiają, że od wędzonej nie mogę się oderwać, w przypadku świeżej kompletnie mi nie odpowiadają. makrela jest tłusta (miałam wrażenie, że jem samo masło o aromacie ryby), ma dużo sporych ości i specyficzny, silny aromat. niestety. następnym razem wybiorę starego dobrego pstrąga, a makrelę kupię wędzoną i połowę zjem zaraz po przyjściu do domu :-)


wtorek, 13 listopada 2012

roladki z kurczakiem, mozarella i pasta z suszonych pomidorów

szukałam pesto bez czosnku, żeby bambetl nie płakał, że mleko nie smakuje, nie znalazłam. więc zrobiłam swoją pastę, coś na kształt pesto, ale bez przesady.


1 kula mozarelli
8 suszonych pomidorów (ja użyłam nie z zalewy, więc najpierw namoczyłam je krótko w gorącej wodzie)
2 łyżki orzeszków piniowych uprażonych na suchej patelni
duża garść liści świeżej bazylii
2-3 łyżki oliwy
łyżka octu (ja użyłam z czerwonego wina, ale potem pomyślałam, że balsamiczny byłby jednak lepszy)
sól, pieprz, szczypta cukru do smaku

składniki oprócz mozarelli miksujemy na pastę, doprawiamy do smaku. taka ilość nadzienia powinna wystarczyć do nadziania 4 piersi z kurczaka podzielonych wzdłuż na połowę czyli cienkie plastry, najlepiej lekko rozbite.

mięso smarujemy pastą, wkładamy po 2 kawałki pokrojonej na słupki mozarelli i spinamy wykałaczką, jeśli nie chce się trzymać. obsmażamy możliwie z każdej strony na patelni na niewielkiej ilości tłuszczu, następnie wkładamy do piekarnika na 30 minut na 180 stopni (pieczemy pod przykryciem). podajemy z pieczonymi pomidorkami koktajlowymi (możemy je upiec razem z mięsem), sałatą i ryżem, albo z czym tam sobie chcecie.